poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział X

Kimeny wyszła z domu jeszcze zanim ja zdążyłam wstać. Zostawiła małą, wygniecioną karteczkę: "Wrócę o 17" Wstrząsnęłam ramionami. Jak dla mnie  nie musiała wracać wcale.W zestawie miałam kilka sms`ów i nieodebranych połączeń od Nicka.
On: Już niedługo 15.
On: Kurczę, nie wiem co ubrać. Będę na luźno, więc tobie też tak radzę.
On: Chociaż chciałbym zobaczyć cię w sukience ale jest niepraktyczna.
On: Znowu pójdziemy na coś słodkiego?
On: Halo, Molly! Jesteś ?
On: Czekam już 15 min.
On: Dobra już się nie narzucam. Pa.
On: Mam usunąć twój numer?
On: Widocznie to był błąd.
Poczułam ból jaki mu sprawiłam. Nie miałam pojęcia co napisać. Może zadzwonić? Przecież tego nie planowałam. Nie, nie dzwoń wariatko! Usłyszałam wewnętrzny głos. Tak będzie lepiej. Wrócę niedługo do domu. Muszę, zapomnieć o Nicku. Nagle rozległ się głośny i rytmiczny dzwonek do drzwi. Wstałam poprawiając kosmyki jasnych włosów. Zerknęłam ukradkiem na moje dwie różne skarpetki - jedna w zielone krokodyle a druga w paski. Niepewnie przekręciłam zasuwkę. Nie miałam pojęcia kto mógł pojawić się o tej porze. Przerzutka zwolniła zamek i po lekkim trzasku drzwi były już uchylone. Za nimi stał we własnej osobie Feliks. Był ubrany w czerwoną, kraciastą koszulę i ciemne jeansy. Jego markowe New Balance nie były nawet zabrudzone. Na pewno kupił je kilka dni temu. W końcu nie znam mężczyzny, który tak dbałby o buty. Ten mógł być pierwszy. Feliks wnikliwie przyglądał się mojej osobie. Zdałam sobie sprawę, że jestem w za małej bluzce z napisem " Córeczka tatusia ". Feliks wyprzedził moje słowa:
- Wiem, że nie ma Kim. Przyszedłem do ciebie.
Masą ciała przepchnął się przez drzwi i rozsiadł w salonie jakby nigdy nic. Dalej kontynuował kiedy ja zatrzasnęłam drzwi. No świetnie! Wolałabym być już sama niż z nim. Szkoda, że nie jest Nickiem. Przystanęłam na chwilkę. Naprawdę tak pomyślałam? Nie, to jakiś obłęd. Biorę na to poprawkę: " Szkoda że nie jest Oliverem". Bałam się Feliksa. Nie wiedziałam do czego był zdolny. Wzięłam go na bardzo duży dystans.
- Nie będę owijał w bawełnę. Słuchaj mała, skup się. Nie będę powtarzał. Wcale nie jestem zachwycony faktem, że swój wolny dzień spędzam z jakaś małolatą, która wczoraj popsuła mi imprezę, ale okey. Robię to tylko i wyłącznie ze względu na Kim. Planujemy od dawna krok do przodu. Jednak wcale nie znam jej rodziny a ona moją bardzo dobrze. Nie chcę żebyś zrozumiała mnie źle, ale chciałbym zabrać cię dziś do mojej mamy. Chodzi o to, że Kimeny nic o tym nie wie i chciałbym żeby tak zostało, bo zależy jej chorobliwie na tym żebyśmy mieli dobre stosunki miedzy rodzinne jeśli planujemy ślub.
- Co? - niemal krzyknęłam. - Ślub ?
- I rodzinę. Rozmawiam z tobą jak z poważną osobą więc mam nadzieje, że to docenisz.
- Jak na razie to powiedziałeś mi więcej niż przez cały tydzień potrafiłam usłyszeć od Kim.
Zamyśliłam się. On milczał. Pewnie zastanawiał się czy dobrze robi skoro własna siostra nic mi nie powiedziała o planowanym dziecku i ślubie. Ciekawe czy wiedziała o tym mama i tata.
- Feliks, mogę się tak do ciebie zwracać ?
Potrząsnął głową.
- Czym właściwie się zajmujesz? - Nadal stałam w bezpiecznej odległości.
- Ogólnie jestem takim pośrednikiem. Statystyki firmowe, spadki i podwyżki akcji. Chyba wiesz o co chodzi.
- Ile jesteś z Kim?
- Poznałem ją 3 lata temu, a zaręczyliśmy się 5 miesięcy temu. Chciałbym z nią zamieszkać i właściwie pawie się tu wprowadziłem, tylko...
- Tylko przyjechałam ja - dokończyłam za niego.
- Znam świetny sklep. Po drodze moglibyśmy tam wjechać - spojrzał na mnie i moją śmieszną koszulkę - Zakupy zawsze poprawiają kobiecie humor.
- Dzięki, jesteś naprawdę spoko - przysiadłam na kanapie -Tak naprawdę, to przecież ja nie jestem przeszkodą w przeprowadzce. Nie mam nic do gadania. Nie będę tu długo, nie martw się. Tęsknię za domem. Nie przepadam za Kim tak samo jak za rybą w galarecie. Prawda jest taka, że w tej chwili ty jako obcy człowiek poświęcasz mi więcej czasu i nie wiem czy robisz to z dobroci czy jesteś zboczeńcem a ja twoją przyszła ofiarą.
Zaśmiał się głośno.
- Mo, co ty bierzesz! Kim bardzo dużo mi o tobie opowiadała może dlatego nie czuję jakiś barier pomiędzy nami. Po za tym widzę jak się tu męczysz. Słyszałem co się stało i wiem jak ci trudno. Zawrzyjmy układ. Ty zaufasz mi i spędzisz udany dzień a ja będę usatysfakcjonowany, że pomogłem siostrze mojej przyszłej żony.
W sumie miał trochę racji. Jednak nie chciałam jechać z obcym bez wiedzy kogoś z rodziny. Tyle słyszy się o porwaniach. W dodatku nadal nie do końca wyjaśniło się z wypadkiem i nie wiedziałam czy byłam bezpieczna.
- Okey, ale pod warunkiem, że powiadomisz Kimeny gdzie jedziemy.
- Skoro tak chcesz to już dzwonię.
Wstał i poszedł z telefonem do kuchni. Ja pogrążyłam się ponownie w wspomnieniach. Pamiętam, że kiedy było mi źle albo czegoś się bałam pod moim domem zjawiał się Oliver. Rzucał kamykami o szybę. Zawsze sprawiał mi radość. Kładł się na łóżku obok mnie i troskliwie przytulał. Całował mnie w czubek nosa i tłumaczył, że muszę być zawsze dzielna. Nie wiadomo kiedy go zabraknie i wtedy chciałby mieć pewność, że będę silna. Wtulałam się w niego a on patrzył jak zasypiam. Zrobiło mi się przeraźliwie smutno. Nagle pojawił się Feliks i przejrzał mój ból po czym łagodnie odparł:
- Ei, uśmiechnij się no już! - zrobił najgłupsza z możliwych min na co zareagowałam szczerym uśmiechem.
- Bierz klucze młoda i jedziemy. Kierunek - zakupowe szaleństwo. Ja płacę.

1 komentarz:

Rozdział X

| |

Kimeny wyszła z domu jeszcze zanim ja zdążyłam wstać. Zostawiła małą, wygniecioną karteczkę: "Wrócę o 17" Wstrząsnęłam ramionami. Jak dla mnie  nie musiała wracać wcale.W zestawie miałam kilka sms`ów i nieodebranych połączeń od Nicka.
On: Już niedługo 15.
On: Kurczę, nie wiem co ubrać. Będę na luźno, więc tobie też tak radzę.
On: Chociaż chciałbym zobaczyć cię w sukience ale jest niepraktyczna.
On: Znowu pójdziemy na coś słodkiego?
On: Halo, Molly! Jesteś ?
On: Czekam już 15 min.
On: Dobra już się nie narzucam. Pa.
On: Mam usunąć twój numer?
On: Widocznie to był błąd.
Poczułam ból jaki mu sprawiłam. Nie miałam pojęcia co napisać. Może zadzwonić? Przecież tego nie planowałam. Nie, nie dzwoń wariatko! Usłyszałam wewnętrzny głos. Tak będzie lepiej. Wrócę niedługo do domu. Muszę, zapomnieć o Nicku. Nagle rozległ się głośny i rytmiczny dzwonek do drzwi. Wstałam poprawiając kosmyki jasnych włosów. Zerknęłam ukradkiem na moje dwie różne skarpetki - jedna w zielone krokodyle a druga w paski. Niepewnie przekręciłam zasuwkę. Nie miałam pojęcia kto mógł pojawić się o tej porze. Przerzutka zwolniła zamek i po lekkim trzasku drzwi były już uchylone. Za nimi stał we własnej osobie Feliks. Był ubrany w czerwoną, kraciastą koszulę i ciemne jeansy. Jego markowe New Balance nie były nawet zabrudzone. Na pewno kupił je kilka dni temu. W końcu nie znam mężczyzny, który tak dbałby o buty. Ten mógł być pierwszy. Feliks wnikliwie przyglądał się mojej osobie. Zdałam sobie sprawę, że jestem w za małej bluzce z napisem " Córeczka tatusia ". Feliks wyprzedził moje słowa:
- Wiem, że nie ma Kim. Przyszedłem do ciebie.
Masą ciała przepchnął się przez drzwi i rozsiadł w salonie jakby nigdy nic. Dalej kontynuował kiedy ja zatrzasnęłam drzwi. No świetnie! Wolałabym być już sama niż z nim. Szkoda, że nie jest Nickiem. Przystanęłam na chwilkę. Naprawdę tak pomyślałam? Nie, to jakiś obłęd. Biorę na to poprawkę: " Szkoda że nie jest Oliverem". Bałam się Feliksa. Nie wiedziałam do czego był zdolny. Wzięłam go na bardzo duży dystans.
- Nie będę owijał w bawełnę. Słuchaj mała, skup się. Nie będę powtarzał. Wcale nie jestem zachwycony faktem, że swój wolny dzień spędzam z jakaś małolatą, która wczoraj popsuła mi imprezę, ale okey. Robię to tylko i wyłącznie ze względu na Kim. Planujemy od dawna krok do przodu. Jednak wcale nie znam jej rodziny a ona moją bardzo dobrze. Nie chcę żebyś zrozumiała mnie źle, ale chciałbym zabrać cię dziś do mojej mamy. Chodzi o to, że Kimeny nic o tym nie wie i chciałbym żeby tak zostało, bo zależy jej chorobliwie na tym żebyśmy mieli dobre stosunki miedzy rodzinne jeśli planujemy ślub.
- Co? - niemal krzyknęłam. - Ślub ?
- I rodzinę. Rozmawiam z tobą jak z poważną osobą więc mam nadzieje, że to docenisz.
- Jak na razie to powiedziałeś mi więcej niż przez cały tydzień potrafiłam usłyszeć od Kim.
Zamyśliłam się. On milczał. Pewnie zastanawiał się czy dobrze robi skoro własna siostra nic mi nie powiedziała o planowanym dziecku i ślubie. Ciekawe czy wiedziała o tym mama i tata.
- Feliks, mogę się tak do ciebie zwracać ?
Potrząsnął głową.
- Czym właściwie się zajmujesz? - Nadal stałam w bezpiecznej odległości.
- Ogólnie jestem takim pośrednikiem. Statystyki firmowe, spadki i podwyżki akcji. Chyba wiesz o co chodzi.
- Ile jesteś z Kim?
- Poznałem ją 3 lata temu, a zaręczyliśmy się 5 miesięcy temu. Chciałbym z nią zamieszkać i właściwie pawie się tu wprowadziłem, tylko...
- Tylko przyjechałam ja - dokończyłam za niego.
- Znam świetny sklep. Po drodze moglibyśmy tam wjechać - spojrzał na mnie i moją śmieszną koszulkę - Zakupy zawsze poprawiają kobiecie humor.
- Dzięki, jesteś naprawdę spoko - przysiadłam na kanapie -Tak naprawdę, to przecież ja nie jestem przeszkodą w przeprowadzce. Nie mam nic do gadania. Nie będę tu długo, nie martw się. Tęsknię za domem. Nie przepadam za Kim tak samo jak za rybą w galarecie. Prawda jest taka, że w tej chwili ty jako obcy człowiek poświęcasz mi więcej czasu i nie wiem czy robisz to z dobroci czy jesteś zboczeńcem a ja twoją przyszła ofiarą.
Zaśmiał się głośno.
- Mo, co ty bierzesz! Kim bardzo dużo mi o tobie opowiadała może dlatego nie czuję jakiś barier pomiędzy nami. Po za tym widzę jak się tu męczysz. Słyszałem co się stało i wiem jak ci trudno. Zawrzyjmy układ. Ty zaufasz mi i spędzisz udany dzień a ja będę usatysfakcjonowany, że pomogłem siostrze mojej przyszłej żony.
W sumie miał trochę racji. Jednak nie chciałam jechać z obcym bez wiedzy kogoś z rodziny. Tyle słyszy się o porwaniach. W dodatku nadal nie do końca wyjaśniło się z wypadkiem i nie wiedziałam czy byłam bezpieczna.
- Okey, ale pod warunkiem, że powiadomisz Kimeny gdzie jedziemy.
- Skoro tak chcesz to już dzwonię.
Wstał i poszedł z telefonem do kuchni. Ja pogrążyłam się ponownie w wspomnieniach. Pamiętam, że kiedy było mi źle albo czegoś się bałam pod moim domem zjawiał się Oliver. Rzucał kamykami o szybę. Zawsze sprawiał mi radość. Kładł się na łóżku obok mnie i troskliwie przytulał. Całował mnie w czubek nosa i tłumaczył, że muszę być zawsze dzielna. Nie wiadomo kiedy go zabraknie i wtedy chciałby mieć pewność, że będę silna. Wtulałam się w niego a on patrzył jak zasypiam. Zrobiło mi się przeraźliwie smutno. Nagle pojawił się Feliks i przejrzał mój ból po czym łagodnie odparł:
- Ei, uśmiechnij się no już! - zrobił najgłupsza z możliwych min na co zareagowałam szczerym uśmiechem.
- Bierz klucze młoda i jedziemy. Kierunek - zakupowe szaleństwo. Ja płacę.

1 komentarze :

Anonimowy pisze...

<3 <3- #1

Prześlij komentarz

.

Elegant Rose - Move