wtorek, 20 października 2015

Rozdział XIV

Po lekcjach Lena odprowadziła mnie na przystanek ( jak zresztą robi zawsze). Nie odezwała się słowem, burczała coś pod nosem lub przytakiwała. Huk klaksonów samochodowych, gruchające gołębie, gwizdy na stacjach kolejowych. Ah, pełną piersią czuć smak miasta. Gwar ludzi, którzy są ale ich nie ma. Możesz iść wtopiony w tłum, pogrążony w swoich myślach, samotny jak palec. Chyba tą cechę najbardziej lubię w zatłoczonych centrach. Brak uwagi na jednostkę. Na wsi każdy wie, o każdym więcej niż on sam o sobie. Komunikacja jest tak wspaniała, że jeśli spóźnisz się na autobus 2 minuty to za około 5 minut masz kolejny, bądź udajesz się na tramwaj, pociąg, taksówkę, cokolwiek. Świat nie wali się na głowę. Mijałyśmy H&M z ogromnym czerwonym napisem oraz Starbucks`a gdzie jak zawsze uśmiechnięte kelnerki serwowały najlepszą kawę. Za kilka minut miałam autobus na znienawidzone miejsce na ziemi będące osiedlem, które było bogatą, pustą, zaciszną dzielnicą. Nie należało ani do miasta, ani do wsi. To coś pomiędzy, gdzie do wszystkiego daleko. Na domiar złego Kim miała wolne więc czekała na mnie w domu. 
Gryzła mnie sprawa z Leną. Nadal szła od niechcenia, bo obiecała Feliksowi, że przez pierwszy miesiąc będzie dotrzymywać mi towarzystwa i odprowadzać. Broniłam się przed tym, bo czy może być większy absurd, aby zmuszać kogoś do pewnych postaw? Owszem przez pierwsze kilka dni Lena i ja miałyśmy tyle tematów, że czasem ciężko było się z nią rozstawać. Wiedziałam jednak, że nadejdzie taki dzień jak dziś. Nie wyrażała chęci rozmowy, wręcz chciała się ode mnie uwolnić. 
- Daj spokój Lena - zaczęłam - przecież nie chcę się kłócić.
- Tak, jasne - zbyła mnie.
- Ej no!- stanęłam z nią twarzą w twarz i spojrzałam prosto w oczy - Przepraszam, okey?
Mrugała powiekami byleby urwać kontakt wzrokowy. Nie poruszała się jednak ani w przód ani w tył. Była tak blisko, że z łatwością mogłam ją objąć. Nie zrobiłam tego. Czekałam na jej krok. Nagle jej ciało drgnęło, jakby odzyskała świadomość. Zrobiła mały krok w przód, rozłożyła ręce i .. nie przytuliła tylko wskazywała na coś palcem. 
- Twój autobus.
Odwróciłam się nie po to aby upewnić się czy to prawda, lecz dlatego żeby nie widziała mojej sfrustrowanej miny. ŻAŁOSNE! Krzyczałam w środku. Ja próbuję wyciągnąć pierwsza dłoń a ona? Bezradność. Totalna bezradność. W dodatku przez taką błahostkę? To oznacza, że bardzo zależy jej na tym chłopaku. I nagle nadzieja wróciła. Co leczy najbardziej rany w sercu? Co ucieszy każdą skrycie zakochaną siedemnastolatkę?  Wiara i dobry plan na poderwanie Tom`a! Bingo!
- Hej! - krzyknęłam wchodząc do pojazdu - Chcesz Tom`a ? Pomogę Ci! Mam plan. 
Drzwi autokaru zamknęły się a ja przez szybę widziałam jej skromny uśmiech. Odwróciła się i pomaszerowała w swoją stronę.Czy naprawdę byłam tak nieprzyzwoicie ładna, że uważała mnie za " guru mody"? Wciąż słyszałam jej słowa " i myślisz, że nie widzę jak te wszystkie suki na ciebie patrzą tylko po to żebyś dołączyła do ich grupy?". A czy ona nie widzi jak bardzo potrzebuję prawdziwej przyjaciółki? Jak bardzo potrzebuję prawdziwej Leny? Skoro jestem taka super to przekonam się czy inni też tak myślą a przy okazji zbliżę ją do Toma. Jechałam godzinę więc miałam sporo czasu na dopracowanie dwóch a nawet trzech wariantów PODRYWU TOMA BRALEYA. Zamierzałam przedstawić je już jutro Lenie. Pozostało mi jeszcze sporo czasu. Wyjęłam słuchawki i pogrążyłam się we wspomnieniach.
" - Nie lubię kiedy spędzasz więcej części dnia z Amber niż ze mną.
- Kochany, przecież dobrze wiesz, że to nieuniknione. Przyjaźnimy się a w dodatku jesteśmy razem w klasie.
Odwrócił głowę w stronę szyby.
- A ja jestem tylko chłoptasiem, z którym jeździsz razem pociągiem.
- To nie miało tak zabrzmieć. Jesteś ważny!
- Jak cholera! Wiesz co - tym razem jego oczy pałały gniewem - pójdę pieszo! 
Wstał i zabrał torbę. Szybkim ruchem znalazł się przy drzwiach. Zatkało mnie. Wiem, że ostatnio go zaniedbałam, ale chyba nie aż tak bardzo. Pociąg zatrzymywał się dwie stacje przed domem. Spojrzałam jeszcze raz na niego. Myślałam, że żartuje, ale wyglądało na to, że podjął poważną decyzję. Wysiada. Co? Jak? Nie miałam chwili na namysł. Pochwyciłam plecak i wybiegłam za nim przeciskając się przez tłum. Znikł mi z oczu. Padało a ja nie miałam kurtki. Stałam obracając się na wszystkie strony. Szukałam go rozpaczliwie wzrokiem. Minęła minuta a ja nadal żywiłam nadzieję, że go znajdę. Gdzie jest Oliver? Kotku? Moje ubrania przemokły doszczętnie. Mokre kosmyki włosów lepiły się do ciała. Poczułam ciepłe zły spływające po policzku. Przecież nie chciałam. Kocham go, dlaczego się tak zdenerwował. 
- Już bardziej mokra nie będziesz - oznajmił głos zza moich pleców.
Odwróciłam się i stając na palcach przytuliłam go mocno. 
- Nie rób tak więcej proszę. 
- Myślałem, że nie wysiądziesz. 
- Kocham cie! Jak mogłeś tak pomyśleć. Nigdy cię nie zostawię. 
Zdjął kurtkę i otulił mnie nią. 
- Nigdy nie masz czasu. A czy teraz go masz?
Podniosłam wzrok, żeby patrzeć mu w oczy.
- Tak mam.
Pocałował mnie delikatnie. To było najpiękniejsze uczucie. Nasze mokre ciała przyklejone do siebie na przystanku. Później zabrał mnie do sklepu po suche rzeczy, a następnie zjedliśmy kolację w restauracji. Wróciliśmy innym pociągiem."
Czułam jakby ktoś mnie obserwował. Ściszyłam muzykę. Autobus był prawie pusty. Odwróciłam się i przyjrzałam podróżującym. Jeszcze pięć minut i jestem w domu. Pocieszałam sama siebie. Zmieniłam pozycję, ale nadal czułam kogoś wzrok na swoich plecach. Może to przewrażliwienie. Podobno u Kim jestem bezpieczna. Podobno.




9 komentarzy:

Rozdział XIV

| |

Po lekcjach Lena odprowadziła mnie na przystanek ( jak zresztą robi zawsze). Nie odezwała się słowem, burczała coś pod nosem lub przytakiwała. Huk klaksonów samochodowych, gruchające gołębie, gwizdy na stacjach kolejowych. Ah, pełną piersią czuć smak miasta. Gwar ludzi, którzy są ale ich nie ma. Możesz iść wtopiony w tłum, pogrążony w swoich myślach, samotny jak palec. Chyba tą cechę najbardziej lubię w zatłoczonych centrach. Brak uwagi na jednostkę. Na wsi każdy wie, o każdym więcej niż on sam o sobie. Komunikacja jest tak wspaniała, że jeśli spóźnisz się na autobus 2 minuty to za około 5 minut masz kolejny, bądź udajesz się na tramwaj, pociąg, taksówkę, cokolwiek. Świat nie wali się na głowę. Mijałyśmy H&M z ogromnym czerwonym napisem oraz Starbucks`a gdzie jak zawsze uśmiechnięte kelnerki serwowały najlepszą kawę. Za kilka minut miałam autobus na znienawidzone miejsce na ziemi będące osiedlem, które było bogatą, pustą, zaciszną dzielnicą. Nie należało ani do miasta, ani do wsi. To coś pomiędzy, gdzie do wszystkiego daleko. Na domiar złego Kim miała wolne więc czekała na mnie w domu. 
Gryzła mnie sprawa z Leną. Nadal szła od niechcenia, bo obiecała Feliksowi, że przez pierwszy miesiąc będzie dotrzymywać mi towarzystwa i odprowadzać. Broniłam się przed tym, bo czy może być większy absurd, aby zmuszać kogoś do pewnych postaw? Owszem przez pierwsze kilka dni Lena i ja miałyśmy tyle tematów, że czasem ciężko było się z nią rozstawać. Wiedziałam jednak, że nadejdzie taki dzień jak dziś. Nie wyrażała chęci rozmowy, wręcz chciała się ode mnie uwolnić. 
- Daj spokój Lena - zaczęłam - przecież nie chcę się kłócić.
- Tak, jasne - zbyła mnie.
- Ej no!- stanęłam z nią twarzą w twarz i spojrzałam prosto w oczy - Przepraszam, okey?
Mrugała powiekami byleby urwać kontakt wzrokowy. Nie poruszała się jednak ani w przód ani w tył. Była tak blisko, że z łatwością mogłam ją objąć. Nie zrobiłam tego. Czekałam na jej krok. Nagle jej ciało drgnęło, jakby odzyskała świadomość. Zrobiła mały krok w przód, rozłożyła ręce i .. nie przytuliła tylko wskazywała na coś palcem. 
- Twój autobus.
Odwróciłam się nie po to aby upewnić się czy to prawda, lecz dlatego żeby nie widziała mojej sfrustrowanej miny. ŻAŁOSNE! Krzyczałam w środku. Ja próbuję wyciągnąć pierwsza dłoń a ona? Bezradność. Totalna bezradność. W dodatku przez taką błahostkę? To oznacza, że bardzo zależy jej na tym chłopaku. I nagle nadzieja wróciła. Co leczy najbardziej rany w sercu? Co ucieszy każdą skrycie zakochaną siedemnastolatkę?  Wiara i dobry plan na poderwanie Tom`a! Bingo!
- Hej! - krzyknęłam wchodząc do pojazdu - Chcesz Tom`a ? Pomogę Ci! Mam plan. 
Drzwi autokaru zamknęły się a ja przez szybę widziałam jej skromny uśmiech. Odwróciła się i pomaszerowała w swoją stronę.Czy naprawdę byłam tak nieprzyzwoicie ładna, że uważała mnie za " guru mody"? Wciąż słyszałam jej słowa " i myślisz, że nie widzę jak te wszystkie suki na ciebie patrzą tylko po to żebyś dołączyła do ich grupy?". A czy ona nie widzi jak bardzo potrzebuję prawdziwej przyjaciółki? Jak bardzo potrzebuję prawdziwej Leny? Skoro jestem taka super to przekonam się czy inni też tak myślą a przy okazji zbliżę ją do Toma. Jechałam godzinę więc miałam sporo czasu na dopracowanie dwóch a nawet trzech wariantów PODRYWU TOMA BRALEYA. Zamierzałam przedstawić je już jutro Lenie. Pozostało mi jeszcze sporo czasu. Wyjęłam słuchawki i pogrążyłam się we wspomnieniach.
" - Nie lubię kiedy spędzasz więcej części dnia z Amber niż ze mną.
- Kochany, przecież dobrze wiesz, że to nieuniknione. Przyjaźnimy się a w dodatku jesteśmy razem w klasie.
Odwrócił głowę w stronę szyby.
- A ja jestem tylko chłoptasiem, z którym jeździsz razem pociągiem.
- To nie miało tak zabrzmieć. Jesteś ważny!
- Jak cholera! Wiesz co - tym razem jego oczy pałały gniewem - pójdę pieszo! 
Wstał i zabrał torbę. Szybkim ruchem znalazł się przy drzwiach. Zatkało mnie. Wiem, że ostatnio go zaniedbałam, ale chyba nie aż tak bardzo. Pociąg zatrzymywał się dwie stacje przed domem. Spojrzałam jeszcze raz na niego. Myślałam, że żartuje, ale wyglądało na to, że podjął poważną decyzję. Wysiada. Co? Jak? Nie miałam chwili na namysł. Pochwyciłam plecak i wybiegłam za nim przeciskając się przez tłum. Znikł mi z oczu. Padało a ja nie miałam kurtki. Stałam obracając się na wszystkie strony. Szukałam go rozpaczliwie wzrokiem. Minęła minuta a ja nadal żywiłam nadzieję, że go znajdę. Gdzie jest Oliver? Kotku? Moje ubrania przemokły doszczętnie. Mokre kosmyki włosów lepiły się do ciała. Poczułam ciepłe zły spływające po policzku. Przecież nie chciałam. Kocham go, dlaczego się tak zdenerwował. 
- Już bardziej mokra nie będziesz - oznajmił głos zza moich pleców.
Odwróciłam się i stając na palcach przytuliłam go mocno. 
- Nie rób tak więcej proszę. 
- Myślałem, że nie wysiądziesz. 
- Kocham cie! Jak mogłeś tak pomyśleć. Nigdy cię nie zostawię. 
Zdjął kurtkę i otulił mnie nią. 
- Nigdy nie masz czasu. A czy teraz go masz?
Podniosłam wzrok, żeby patrzeć mu w oczy.
- Tak mam.
Pocałował mnie delikatnie. To było najpiękniejsze uczucie. Nasze mokre ciała przyklejone do siebie na przystanku. Później zabrał mnie do sklepu po suche rzeczy, a następnie zjedliśmy kolację w restauracji. Wróciliśmy innym pociągiem."
Czułam jakby ktoś mnie obserwował. Ściszyłam muzykę. Autobus był prawie pusty. Odwróciłam się i przyjrzałam podróżującym. Jeszcze pięć minut i jestem w domu. Pocieszałam sama siebie. Zmieniłam pozycję, ale nadal czułam kogoś wzrok na swoich plecach. Może to przewrażliwienie. Podobno u Kim jestem bezpieczna. Podobno.




9 komentarze :

Unknown pisze...

Ja już obserwuję ;* i czekam na Ciebie justperfectfashion.blogspot,com

Unknown pisze...

Bardzo ci dziękuję :*

Anonimowy pisze...

i wyszłam na prostą <3- #1

Unknown pisze...

Jesteś wspaniała <3

Suvarna Gold pisze...

sending hugs



-My 90's Bombshell Outfits-

| Facebook | LOOKBOOK| IG@suvarna_gold | Bloglovin
| Advertise your blog
kiss from Germany

Unknown pisze...

Dobre to ! Do następnego ❤

Unknown pisze...

Dziękuję Ci Marta :*

Sara pisze...

Super to! Lena to cudowne imię <3

NOWY POSCIK! ZAPRASZAM!
MÓJ BLOG-KLIIK

Unknown pisze...

Dziękuję <3

Prześlij komentarz

.

Elegant Rose - Move