niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział XXIII

Syrena radiowozu stawała się coraz głośniejsza. Migające światła przyciągnęły uwagę sąsiadów. Niektórzy ludzie powychodzili z domów, albo wyglądali przez okno. Policjanci wyszli z samochodu i otworzyli furdkę mojego domu. Co jest grane? Zarzuciłam kaptur bluzy na głowę i przebiegłam kilka metrów. Deszcz nieustannie padał. Prześlizgnęłam się przez belki schodów i prześcignęłam komisarzy na schodach. Stanęłam przed nimi.
- Dzień dobry, Jeff - mieszkałam tu całe dzieciństwo i dobrze znałam lokalnych przedstawicieli komendy. - Zapewniam cię, że wszystko jest w porządku a jeśli sąsiedzi skarżą się na hałasy, to ja zaraz...
- Spokojnie- położył rękę na moim ramieniu a następnie ominął mnie sięgając w stronę dzwonka.
Czym prędzej go zatrzymałam i spojrzałam błagalne:
- Naprawdę musimy ją denerwować? 
Policjant odwrócił się do drugiego i wymienił spojrzeniem.
- Tak.
Tym razem dzwonek rozległ się po mieszkaniu. Minęło kilka chwil i w drzwiach stanęła rozbawiona mama. W pierwszym odruchu pogodnie przywitała Jeffa. Wraz z każdą minutą jej wzrok stawał się podejrzliwszy a uśmiech znikał z twarzy. Wychyliła się spoglądając zza ogromnego policjanta.
- Jeff, dlaczego włączyłeś światła w radiowozie.
- To nie będzie miła wizyta Natalio. 
- O boże. Czyżby wiadomo coś..- jej głos się załamał - coś w tej sprawie?
- Tak. Czy zastaliśmy Kimeny?
- Kim? Przecież, ona nie ma z tym nic wspólnego to nonsens!
- Chcielibyśmy ją przesłuchać..
Wślizgnęłam się do domu. Impreza przycichła. Gdzie ona jest? Dygotałam ze złości. Jak grom z jasnego nieba przebiegłam po całym mieszkaniu. Była. Stała z sałatką i rozmawiała z tatą. Wpadłam na nią i agresywnie popchnęłam.
- Zabiłaś Olivera?!
- Co ty robisz! Uspokój się!
- No zabiłaś czy nie?
- Dziewczyny- tata starał się mnie przytrzymać.
- Grasz kochaną siostrę a kim jesteś naprawdę?
- Dość! - ojciec krzyknął na całe pomieszczenie. Większość znajomych która nas obserwowała zamieniła się w całość. Nie było nikogo kto robiłby coś innego niż patrzenie na bójkę sióstr.
- Ty szmato!
- Molly!
-Widzisz tam stoi policja. No ile jeszcze będziesz kłamać, ile? To dziecko to też pic na wodę?
- Zamknij się nic nie rozumiesz!
- Pani pójdzie z nami. 
- No po cholerę to ukrywałaś.
- Molly, przecież ona jedzie tylko na przesłuchanie!
- Nie obchodzi mnie to. Na pewno mają jakieś dowody, że brała w tym udział. Prawda? - zwróciłam się do Jeffa.
Zapadła cisza. Kim trzymana za ręce drugiego policjanta, zacisnęła szczęki. Jeff spoglądał na mamę, która spuściła wzrok na podłogę. Większość gości zaczęła się ulatniać. Wychodzili zażenowani. Natomiast sąsiedzi zdawali się stać tuż pod naszym oknem byleby tylko jak najwięcej usłyszeć.
- Ktoś mi odpowie?
Rozejrzałam  się po pomieszczeniu. Głucha cisza.Wyglądało na to, że każdy wiedział trochę tylko ja byłam tą głupią. Jeff kiwnął głową do współpracownika. Zaczął wyprowadzać Kim na zewnątrz. Byli już na werandzie gdy nagle siostra mocno się zaparła. Odwróciła twarz w moją stronę. Spojrzała po wszystkich, którzy zostali. Policjant pchnął ją do przodu jednak ona była na tyle silna, że nadal stali w miejscu.
- Niby tacy odważni - zakpiła. - Nie chcecie jej powiedzieć to ja powiem.
Jej duże oczy ze spokojem wpatrzone były w moje pełne obaw. Tak bardzo bałam się, że usłyszę to czego nie chcę. Prawda zazwyczaj boli. Jednak na to nie byłam totalnie przygotowana.
- Kochana Mo, my nie jesteśmy siostrami. 



4 komentarze:

  1. Aaaaa pisz szybko następny <3- #1

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój Boże :o tego się nie spodziewałam ! Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam za kolejnymi !

    ,, Modernizuję '' bloga ! :)
    www.madame-white.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Rozdział XXIII

| |

Syrena radiowozu stawała się coraz głośniejsza. Migające światła przyciągnęły uwagę sąsiadów. Niektórzy ludzie powychodzili z domów, albo wyglądali przez okno. Policjanci wyszli z samochodu i otworzyli furdkę mojego domu. Co jest grane? Zarzuciłam kaptur bluzy na głowę i przebiegłam kilka metrów. Deszcz nieustannie padał. Prześlizgnęłam się przez belki schodów i prześcignęłam komisarzy na schodach. Stanęłam przed nimi.
- Dzień dobry, Jeff - mieszkałam tu całe dzieciństwo i dobrze znałam lokalnych przedstawicieli komendy. - Zapewniam cię, że wszystko jest w porządku a jeśli sąsiedzi skarżą się na hałasy, to ja zaraz...
- Spokojnie- położył rękę na moim ramieniu a następnie ominął mnie sięgając w stronę dzwonka.
Czym prędzej go zatrzymałam i spojrzałam błagalne:
- Naprawdę musimy ją denerwować? 
Policjant odwrócił się do drugiego i wymienił spojrzeniem.
- Tak.
Tym razem dzwonek rozległ się po mieszkaniu. Minęło kilka chwil i w drzwiach stanęła rozbawiona mama. W pierwszym odruchu pogodnie przywitała Jeffa. Wraz z każdą minutą jej wzrok stawał się podejrzliwszy a uśmiech znikał z twarzy. Wychyliła się spoglądając zza ogromnego policjanta.
- Jeff, dlaczego włączyłeś światła w radiowozie.
- To nie będzie miła wizyta Natalio. 
- O boże. Czyżby wiadomo coś..- jej głos się załamał - coś w tej sprawie?
- Tak. Czy zastaliśmy Kimeny?
- Kim? Przecież, ona nie ma z tym nic wspólnego to nonsens!
- Chcielibyśmy ją przesłuchać..
Wślizgnęłam się do domu. Impreza przycichła. Gdzie ona jest? Dygotałam ze złości. Jak grom z jasnego nieba przebiegłam po całym mieszkaniu. Była. Stała z sałatką i rozmawiała z tatą. Wpadłam na nią i agresywnie popchnęłam.
- Zabiłaś Olivera?!
- Co ty robisz! Uspokój się!
- No zabiłaś czy nie?
- Dziewczyny- tata starał się mnie przytrzymać.
- Grasz kochaną siostrę a kim jesteś naprawdę?
- Dość! - ojciec krzyknął na całe pomieszczenie. Większość znajomych która nas obserwowała zamieniła się w całość. Nie było nikogo kto robiłby coś innego niż patrzenie na bójkę sióstr.
- Ty szmato!
- Molly!
-Widzisz tam stoi policja. No ile jeszcze będziesz kłamać, ile? To dziecko to też pic na wodę?
- Zamknij się nic nie rozumiesz!
- Pani pójdzie z nami. 
- No po cholerę to ukrywałaś.
- Molly, przecież ona jedzie tylko na przesłuchanie!
- Nie obchodzi mnie to. Na pewno mają jakieś dowody, że brała w tym udział. Prawda? - zwróciłam się do Jeffa.
Zapadła cisza. Kim trzymana za ręce drugiego policjanta, zacisnęła szczęki. Jeff spoglądał na mamę, która spuściła wzrok na podłogę. Większość gości zaczęła się ulatniać. Wychodzili zażenowani. Natomiast sąsiedzi zdawali się stać tuż pod naszym oknem byleby tylko jak najwięcej usłyszeć.
- Ktoś mi odpowie?
Rozejrzałam  się po pomieszczeniu. Głucha cisza.Wyglądało na to, że każdy wiedział trochę tylko ja byłam tą głupią. Jeff kiwnął głową do współpracownika. Zaczął wyprowadzać Kim na zewnątrz. Byli już na werandzie gdy nagle siostra mocno się zaparła. Odwróciła twarz w moją stronę. Spojrzała po wszystkich, którzy zostali. Policjant pchnął ją do przodu jednak ona była na tyle silna, że nadal stali w miejscu.
- Niby tacy odważni - zakpiła. - Nie chcecie jej powiedzieć to ja powiem.
Jej duże oczy ze spokojem wpatrzone były w moje pełne obaw. Tak bardzo bałam się, że usłyszę to czego nie chcę. Prawda zazwyczaj boli. Jednak na to nie byłam totalnie przygotowana.
- Kochana Mo, my nie jesteśmy siostrami. 



4 komentarze :

Anonimowy pisze...

Aaaaa pisz szybko następny <3- #1

Anonimowy pisze...

O mój Boże :o tego się nie spodziewałam ! Czekam na next

Unknown pisze...

Jeszcze dziś powinien się pojawić <3

Unknown pisze...

Czekam za kolejnymi !

,, Modernizuję '' bloga ! :)
www.madame-white.blogspot.com

Prześlij komentarz

.

Elegant Rose - Move