poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział XXI

-Hej
-Hej. Dzwonie,bo..
-Nie musisz się tłumaczyć.
-Nie musisz mi przerywać. Jesteś w pobliżu?
-Wracam z treningu, za jakieś 5 minut będę  mijał twój dom. Mam wpaść?
-Jeśli chcesz, to tak.
-Chcę o ile mogę wejść drzwiami.
-Z tym będzie problem. Nie chcę żeby Kim cię widziała. Ostatnio bardzo dziwnie się zachowuje.
-Czyli okno? Sam nie wierzę, że to zrobię.
-To do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Telefon powędrował na puch poduszek. Najszybciej jak mogłam wybiegłam z łóżka i podeszłam do toaletki. Tusz, błyszczyk i puder poszły w ruch. Drodzy panowie, tu rada dla was. Nie widziałeś nigdy dziewczyny bez makijażu? Wystarczy, że niezapowiedzianie wejdziesz do jej domu wiedząc, że jest w nim cały dzień i nic nie robi. Nie miałam w zwyczaju chodzić pomalowana, kiedy nigdzie się nie ruszałam. Sprzątnęłam ze stolika resztki ciastek i chipsów. Zamknęłam laptopa a stertę porozrzucanych ubrań wepchnęłam do szafy. Zmieniłam bluzkę i nagle usłyszałam pukanie ze strony okna. Był naprawdę szybki. Zastanawiałam się jak długo tam już siedział i ile widział. W końcu to ja go zaprosiłam i poprosiłam o wchodzenie właśnie tędy. Otworzyłam i odsunęłam beżową doniczkę z kwiatami. Szybkim susem wskoczył na panele. Następnie rzucił ciężką, czarno-czerwoną torbę w róg pokoju i usiadł na sofie.
- Ładna bluzka.
Zarumieniłam się.
- Chciałam cię przeprosić za wystawienie w parku i najście wczoraj - otworzyłam słodkie ciasteczka.
Ich zapach rozszedł się po całym pokoju.
- Powinnam już dawno, ale wymuszałeś to trochę.
Rzeczywiście nie żartowałam z obietnicą siostrze. Wszystko miało być dobrze, więc tak właśnie będzie. Co jest gorsze od oszukiwania mamy? Oszukiwanie kłamstwem. Starałam się chociaż małą część swojego życia ustawić we właściwym torze. Miałam tylko nadzieje, że Kim pogodzi się z Feliksem. Nie wyobrażam sobie jutra i pytania mamy " A gdzie jest twój narzeczony?" Na co ona skłamie, a ja będę musiała tego słuchać i popierać.
- Przeprosiny przyjęte - uśmiechnął się - Jednak warto było się wspinać do ciebie.
Rozsiadłam się obok niego. Nie czułam skrępowania. Włączyłam telewizję i zaczęliśmy ponownie swobodną rozmowę. Śmieliśmy się z idiotycznych strojów pogodynek i reporterek. Różowa landryna zarządziła, że jutro będzie cudowne słońce. Później rozmowa przeszła na Lenę i Toma. Ja konfrontowałam jego spostrzeżenia z moją wiedzą o jej odczuciach. Pozwoliłam sobie na to, tylko dlatego, że wydawało się iż Nick i Lena lubili się już wcześniej. Nurtowało mnie to pytanie więc w końcu postanowiłam o to zapytać.
- Lena była kiedyś u ciebie w domu? Świetnie znała drogę na twoje podwórko.
- Odpowiem ci na to jeśli ty też mi na coś odpowiesz.
- Niech będzie - położyłam głowę na jego kolana.
- Była u mnie kilka razy chyba dlatego, że jej koleżanka była we mnie bardzo zakochana.
- Znam ją?
- Tak, teraz chodzi ze zwycięzcą. Jeśli jutro wygram mecz o wejście do finałów a przy okazji mój przyjaciel go przegra, to wróci do mnie. 
- Nie przeszkadza ci to? Musi być wredną i bez mózgową kobietą - Nick wybuchnął śmiechem.
- Kiedyś taka nie była - westchnął - zresztą, muszę mieć z kim pozować do gazet.
Tym razem to ja zaczęłam się śmiać. Nie chciałabym być dziewczyną na pokaz. Nigdy! Przez rok pozuje się z jednym a w następnym z drugim. Nie mi dane jest to oceniać.
- Dlaczego się tu przeprowadziłaś i z jakiego powodu musiałem ratować cię na ulicy?
No tak, pamiętał wciąż to zdarzenie. Mój najgorszy dzień, a zarazem może najlepszy? Straciłam Olivera i poznałam Nicka.
- Przyjechałam tu, bo musiałam. Natomiast wtedy ohh. To będzie długa historia.
- Lubie długie historie i lubię kiedy ty mówisz.
Opowiedziałam mu dokładnie jak to było. Od zdarzenia z Amber, pierwszej zdrady. Przez pogodzenie, wypadek, traumę, Doriana i przyjazd do New Ground.
-Ło, naprawdę dużo przeszłaś.
-Patrząc na to z drugiej strony, nigdy nie poznałabym ciebie i Leny. Zostaniesz na noc? Boję się, że znowu będzie śnić mi się ten koszmar. 
-Pewnie. O której wyjeżdzasz?
- O 12, mamy przez sobą dwu godzinną trasę. Jesteś naprawę najlepszym przyjacielem, jakiego można sobie wymarzyć. Przystojny, wysportowany, inteligentny. Oczywiście nie tak wspaniałym kompanem jak Lena.
-Eii!
Rzucił się na mnie i zaczął łaskotać.
-Droczenie z ludźmi to moje ulubione zajęcie. 
-Naprawdę? To nie przestanę cię łaskotać!
- Haha, przestań. Już nie mogę oddychać, ze śmiechu!
Mijały godziny. Postanowiliśmy obejrzeć jeszcze jeden film. Akcja rozgrywała się w Nowym Jorku. Masy wypolerowanych samochodów ociekających bogactwem oraz zwykłe żółte taksóweczki. Rabusie chcieli wysadzić w powietrze pół miasta tylko dlatego, że policja przeszkodziła im w rozbrojeniu sejfu. Leżałam na nim wygodnie a on zjadał ciastka. Tak czy siak jutro na meczu spali wszystkie te kalorie. Wyłączyłam napisy końcowe i uchyliłam okno. Była trzecia w nocy. Delikatnie położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Słyszałam bicie serca koszykarza.
- Nie wyobrażam sobie jak Adel zostawi Marcela i wróci pozować przy tobie -szepnęłam z zazdrości.
- Nie przejmuj się tym. Nadal będę twoim najlepszym przyjacielem, który będzie pilnował, aby twoje koszmary nie budziły cię w nocy. Dobranoc.
-Dobranoc i powodzenia jutro - zdawałam sobie strawę, że kiedy rano otworzę oczy, jego już nie będzie.



2 komentarze:

Rozdział XXI

| |

-Hej
-Hej. Dzwonie,bo..
-Nie musisz się tłumaczyć.
-Nie musisz mi przerywać. Jesteś w pobliżu?
-Wracam z treningu, za jakieś 5 minut będę  mijał twój dom. Mam wpaść?
-Jeśli chcesz, to tak.
-Chcę o ile mogę wejść drzwiami.
-Z tym będzie problem. Nie chcę żeby Kim cię widziała. Ostatnio bardzo dziwnie się zachowuje.
-Czyli okno? Sam nie wierzę, że to zrobię.
-To do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Telefon powędrował na puch poduszek. Najszybciej jak mogłam wybiegłam z łóżka i podeszłam do toaletki. Tusz, błyszczyk i puder poszły w ruch. Drodzy panowie, tu rada dla was. Nie widziałeś nigdy dziewczyny bez makijażu? Wystarczy, że niezapowiedzianie wejdziesz do jej domu wiedząc, że jest w nim cały dzień i nic nie robi. Nie miałam w zwyczaju chodzić pomalowana, kiedy nigdzie się nie ruszałam. Sprzątnęłam ze stolika resztki ciastek i chipsów. Zamknęłam laptopa a stertę porozrzucanych ubrań wepchnęłam do szafy. Zmieniłam bluzkę i nagle usłyszałam pukanie ze strony okna. Był naprawdę szybki. Zastanawiałam się jak długo tam już siedział i ile widział. W końcu to ja go zaprosiłam i poprosiłam o wchodzenie właśnie tędy. Otworzyłam i odsunęłam beżową doniczkę z kwiatami. Szybkim susem wskoczył na panele. Następnie rzucił ciężką, czarno-czerwoną torbę w róg pokoju i usiadł na sofie.
- Ładna bluzka.
Zarumieniłam się.
- Chciałam cię przeprosić za wystawienie w parku i najście wczoraj - otworzyłam słodkie ciasteczka.
Ich zapach rozszedł się po całym pokoju.
- Powinnam już dawno, ale wymuszałeś to trochę.
Rzeczywiście nie żartowałam z obietnicą siostrze. Wszystko miało być dobrze, więc tak właśnie będzie. Co jest gorsze od oszukiwania mamy? Oszukiwanie kłamstwem. Starałam się chociaż małą część swojego życia ustawić we właściwym torze. Miałam tylko nadzieje, że Kim pogodzi się z Feliksem. Nie wyobrażam sobie jutra i pytania mamy " A gdzie jest twój narzeczony?" Na co ona skłamie, a ja będę musiała tego słuchać i popierać.
- Przeprosiny przyjęte - uśmiechnął się - Jednak warto było się wspinać do ciebie.
Rozsiadłam się obok niego. Nie czułam skrępowania. Włączyłam telewizję i zaczęliśmy ponownie swobodną rozmowę. Śmieliśmy się z idiotycznych strojów pogodynek i reporterek. Różowa landryna zarządziła, że jutro będzie cudowne słońce. Później rozmowa przeszła na Lenę i Toma. Ja konfrontowałam jego spostrzeżenia z moją wiedzą o jej odczuciach. Pozwoliłam sobie na to, tylko dlatego, że wydawało się iż Nick i Lena lubili się już wcześniej. Nurtowało mnie to pytanie więc w końcu postanowiłam o to zapytać.
- Lena była kiedyś u ciebie w domu? Świetnie znała drogę na twoje podwórko.
- Odpowiem ci na to jeśli ty też mi na coś odpowiesz.
- Niech będzie - położyłam głowę na jego kolana.
- Była u mnie kilka razy chyba dlatego, że jej koleżanka była we mnie bardzo zakochana.
- Znam ją?
- Tak, teraz chodzi ze zwycięzcą. Jeśli jutro wygram mecz o wejście do finałów a przy okazji mój przyjaciel go przegra, to wróci do mnie. 
- Nie przeszkadza ci to? Musi być wredną i bez mózgową kobietą - Nick wybuchnął śmiechem.
- Kiedyś taka nie była - westchnął - zresztą, muszę mieć z kim pozować do gazet.
Tym razem to ja zaczęłam się śmiać. Nie chciałabym być dziewczyną na pokaz. Nigdy! Przez rok pozuje się z jednym a w następnym z drugim. Nie mi dane jest to oceniać.
- Dlaczego się tu przeprowadziłaś i z jakiego powodu musiałem ratować cię na ulicy?
No tak, pamiętał wciąż to zdarzenie. Mój najgorszy dzień, a zarazem może najlepszy? Straciłam Olivera i poznałam Nicka.
- Przyjechałam tu, bo musiałam. Natomiast wtedy ohh. To będzie długa historia.
- Lubie długie historie i lubię kiedy ty mówisz.
Opowiedziałam mu dokładnie jak to było. Od zdarzenia z Amber, pierwszej zdrady. Przez pogodzenie, wypadek, traumę, Doriana i przyjazd do New Ground.
-Ło, naprawdę dużo przeszłaś.
-Patrząc na to z drugiej strony, nigdy nie poznałabym ciebie i Leny. Zostaniesz na noc? Boję się, że znowu będzie śnić mi się ten koszmar. 
-Pewnie. O której wyjeżdzasz?
- O 12, mamy przez sobą dwu godzinną trasę. Jesteś naprawę najlepszym przyjacielem, jakiego można sobie wymarzyć. Przystojny, wysportowany, inteligentny. Oczywiście nie tak wspaniałym kompanem jak Lena.
-Eii!
Rzucił się na mnie i zaczął łaskotać.
-Droczenie z ludźmi to moje ulubione zajęcie. 
-Naprawdę? To nie przestanę cię łaskotać!
- Haha, przestań. Już nie mogę oddychać, ze śmiechu!
Mijały godziny. Postanowiliśmy obejrzeć jeszcze jeden film. Akcja rozgrywała się w Nowym Jorku. Masy wypolerowanych samochodów ociekających bogactwem oraz zwykłe żółte taksóweczki. Rabusie chcieli wysadzić w powietrze pół miasta tylko dlatego, że policja przeszkodziła im w rozbrojeniu sejfu. Leżałam na nim wygodnie a on zjadał ciastka. Tak czy siak jutro na meczu spali wszystkie te kalorie. Wyłączyłam napisy końcowe i uchyliłam okno. Była trzecia w nocy. Delikatnie położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Słyszałam bicie serca koszykarza.
- Nie wyobrażam sobie jak Adel zostawi Marcela i wróci pozować przy tobie -szepnęłam z zazdrości.
- Nie przejmuj się tym. Nadal będę twoim najlepszym przyjacielem, który będzie pilnował, aby twoje koszmary nie budziły cię w nocy. Dobranoc.
-Dobranoc i powodzenia jutro - zdawałam sobie strawę, że kiedy rano otworzę oczy, jego już nie będzie.



2 komentarze :

Anonimowy pisze...

wspaniały <3-#1

Unknown pisze...

Cudowne !

Prześlij komentarz

.

Elegant Rose - Move