niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział XX

Wraz z wschodem słońca podjechałam przed niewielki dom mojej siostry. Zapłaciłam za taksówkę i obmacałam kieszenie w poszukiwaniu zapasowych kluczy do mieszkania. Zabrzęczały i ścisnęłam je mocno w dłoni. Powietrze było rześkie w porównaniu z duszną nocą. Pies sąsiadów nieustannie szczekał. Na początku wnikliwie się nad tym zastanawiałam, ale teraz było to rutyną. Otworzyłam furtkę i wślizgnęłam się na wykostkowany chodnik. Wbiegając po schodach na ganek poczułam wzrok na plecach. Miałam na wyciągnięcie ręki klamkę. Jej metaliczny połysk iskrzył się w słońcu. Nie nacisnęłam jej. Powoli zaczęłam się obracać i rozglądać. Z naprzeciwka bacznie obserwowała mnie sąsiadka. Była niska, ubrana w kurtkę z wyprzedaży i długą spódnicę. Kobieta wyglądała na podeszły wiek i miała bladą twarz oraz mocno podkreślone brwi i oczy. Przeszły mnie dreszcze. Jej kamienna twarz oraz skupiony wzrok przerażały. Wydawałoby się jakby wiedziała coś więcej niż ja sama mogłabym przypuszczać. W końcu prowadziła "sieć plotek" na tym osiedlu.
- Nie! - zza drzwi słychać było krzyki.
- Jak mogłaś? Co ci strzeliło do głowy? - weszłam do środka i zdjęłam buty.
- Ty nie wiesz jak to jest kiedy dowiadujesz się tego po tylu latach!
- To cie nie usprawiedliwia!
Czułam się niezręcznie. Nie byłam dotąd świadkiem kłótni Feliksa z Kimeny.
- Wiesz co? Jesteś pusta! Ona ci tego nie wybaczy!
Wychyliłam głowę zza ściany i zobaczyłam Kim siedzącą przy stole. Cała jej twarz zalała się łzami i przybrała czerwony kolor. Rękami trzymała się za głowę i przyjmowała oskarżenia Feliksa.
- I ja również, tego nie wybaczę - zauważył mnie - Właśnie miałem wychodzić.
Minął stół z Kim, przeszedł przez salon z wężem, ominął mnie i trzasnął drzwiami. Zapadła cisza. Biłam się z myślami. Podejść do niej? Może nadszedł czas zakopać topór wojenny. Podgryzłam dolną wargę i zaczęłam bawić się końcówkami włosów. W końcu odsunęłam krzesło. Przysiadłam przy załamanej siostrze. Role się odwróciły.
- Przecież macie mieć dziecko, będziecie rodziną. Warto się kłócić? - zaczęłam.
- Halo, ziemia do Kim?
Szlochała przecierając co chwilę oczy.
- Ułoży się zobaczysz. On bardzo cię kocha.
Widocznie nie miała chęci na rozmowę. Po raz kolejny poczułam się nieswojo. Odchrząknęłam i wstałam. Podłoga zatrzeszczała. Miałam iść już do swojego pokoju kiedy nagle zauważyłam gazetę. Nagłówek głosił " WIEMY KTO ZAMORDOWAŁ ..."
- Nie czytaj!- wrzasnęła Kim.
Odskoczyłam na jej nagłą reakcję.
- Daj zobaczyć, przecież ..
- Nie, bo
- Bo?
- Mama ma jutro urodziny. Możesz coś dla mnie zrobić?
Była blisko. Ścisnęła mój nadgarstek, jak gdyby bała się, że ucieknę.
- Nie roztrząsaj swoich brudów do jutra, to ja też wezmę się za siebie. Musimy pokazać, że BARDZO DOBRZE sobie radzimy. Ty i ja. Rozumiesz?
Byłam zbita z tropu. Nasza mama chorowała na serce i starałyśmy się nie przesadzać, ale szczerze mówiąc ja w ostatnim czasie ciągle sprawiałam jej problemy.
- Dobrze - ręka zaczęła mi sinieć - W urodziny będę grać fantastyczną siostrę i córkę z podkreśleniem na FANTASTYCZNĄ - rzuciłam sarkastycznie i tym razem żwawo wskoczyłam na schody - Szkoda tylko, że tak nie może być naprawdę.
Wysłałam krótkiego sms`a : " Pokłóceni. Zbadasz co się stało? Od niej nic nie wyciągnęłam "
Lena:" Jasne :) "
Późnym wieczorem zadzwoniła mama. Rozmawiałyśmy pół godziny. Przy okazji przeprosiłam za ostatnią kłótnię. Nie czułam się najlepiej. Przerzucałam telefon z jednej do drugiej ręki, licząc mijające sekundy. Naraz odpisała Lena:
" Dziwna sprawa. Nic nie mówi :\ "
Molly : " Jutro jadę do mamy"
Lena: " Nick o ciebie pytał :)"
Molly: " Daj spokój. Jak z Tomem ?"
Lena: " Zadzwoń do niego! Z Tomem spk. Miałaś pomóc w zepsuciu ich związku, ale już nie musisz. Sam ją rzucił "
Molly: " Bo to plastik. Ciesze się:) "
Lena: " Dzwoń, buziaki :* "
Nalałam soku do szklanki i upiłam łyka. Nie mam nic do stracenia, żeby do niego napisać. Mieszka niedaleko. W sumie to jego też powinnam przeprosić. Wybrałam numer i odłożyłam telefon na stoliku. Nie powinnam. Jest zły. Dotknęłam zielonej słuchawki. Lina zaczęła łączyć. Serce przyspieszyło jak na pierwszej randce z Oliverem. Wgramoliłam się na łóżko i wygodnie rozsiadłam. Odebrał.


2 komentarze:

Rozdział XX

| |

Wraz z wschodem słońca podjechałam przed niewielki dom mojej siostry. Zapłaciłam za taksówkę i obmacałam kieszenie w poszukiwaniu zapasowych kluczy do mieszkania. Zabrzęczały i ścisnęłam je mocno w dłoni. Powietrze było rześkie w porównaniu z duszną nocą. Pies sąsiadów nieustannie szczekał. Na początku wnikliwie się nad tym zastanawiałam, ale teraz było to rutyną. Otworzyłam furtkę i wślizgnęłam się na wykostkowany chodnik. Wbiegając po schodach na ganek poczułam wzrok na plecach. Miałam na wyciągnięcie ręki klamkę. Jej metaliczny połysk iskrzył się w słońcu. Nie nacisnęłam jej. Powoli zaczęłam się obracać i rozglądać. Z naprzeciwka bacznie obserwowała mnie sąsiadka. Była niska, ubrana w kurtkę z wyprzedaży i długą spódnicę. Kobieta wyglądała na podeszły wiek i miała bladą twarz oraz mocno podkreślone brwi i oczy. Przeszły mnie dreszcze. Jej kamienna twarz oraz skupiony wzrok przerażały. Wydawałoby się jakby wiedziała coś więcej niż ja sama mogłabym przypuszczać. W końcu prowadziła "sieć plotek" na tym osiedlu.
- Nie! - zza drzwi słychać było krzyki.
- Jak mogłaś? Co ci strzeliło do głowy? - weszłam do środka i zdjęłam buty.
- Ty nie wiesz jak to jest kiedy dowiadujesz się tego po tylu latach!
- To cie nie usprawiedliwia!
Czułam się niezręcznie. Nie byłam dotąd świadkiem kłótni Feliksa z Kimeny.
- Wiesz co? Jesteś pusta! Ona ci tego nie wybaczy!
Wychyliłam głowę zza ściany i zobaczyłam Kim siedzącą przy stole. Cała jej twarz zalała się łzami i przybrała czerwony kolor. Rękami trzymała się za głowę i przyjmowała oskarżenia Feliksa.
- I ja również, tego nie wybaczę - zauważył mnie - Właśnie miałem wychodzić.
Minął stół z Kim, przeszedł przez salon z wężem, ominął mnie i trzasnął drzwiami. Zapadła cisza. Biłam się z myślami. Podejść do niej? Może nadszedł czas zakopać topór wojenny. Podgryzłam dolną wargę i zaczęłam bawić się końcówkami włosów. W końcu odsunęłam krzesło. Przysiadłam przy załamanej siostrze. Role się odwróciły.
- Przecież macie mieć dziecko, będziecie rodziną. Warto się kłócić? - zaczęłam.
- Halo, ziemia do Kim?
Szlochała przecierając co chwilę oczy.
- Ułoży się zobaczysz. On bardzo cię kocha.
Widocznie nie miała chęci na rozmowę. Po raz kolejny poczułam się nieswojo. Odchrząknęłam i wstałam. Podłoga zatrzeszczała. Miałam iść już do swojego pokoju kiedy nagle zauważyłam gazetę. Nagłówek głosił " WIEMY KTO ZAMORDOWAŁ ..."
- Nie czytaj!- wrzasnęła Kim.
Odskoczyłam na jej nagłą reakcję.
- Daj zobaczyć, przecież ..
- Nie, bo
- Bo?
- Mama ma jutro urodziny. Możesz coś dla mnie zrobić?
Była blisko. Ścisnęła mój nadgarstek, jak gdyby bała się, że ucieknę.
- Nie roztrząsaj swoich brudów do jutra, to ja też wezmę się za siebie. Musimy pokazać, że BARDZO DOBRZE sobie radzimy. Ty i ja. Rozumiesz?
Byłam zbita z tropu. Nasza mama chorowała na serce i starałyśmy się nie przesadzać, ale szczerze mówiąc ja w ostatnim czasie ciągle sprawiałam jej problemy.
- Dobrze - ręka zaczęła mi sinieć - W urodziny będę grać fantastyczną siostrę i córkę z podkreśleniem na FANTASTYCZNĄ - rzuciłam sarkastycznie i tym razem żwawo wskoczyłam na schody - Szkoda tylko, że tak nie może być naprawdę.
Wysłałam krótkiego sms`a : " Pokłóceni. Zbadasz co się stało? Od niej nic nie wyciągnęłam "
Lena:" Jasne :) "
Późnym wieczorem zadzwoniła mama. Rozmawiałyśmy pół godziny. Przy okazji przeprosiłam za ostatnią kłótnię. Nie czułam się najlepiej. Przerzucałam telefon z jednej do drugiej ręki, licząc mijające sekundy. Naraz odpisała Lena:
" Dziwna sprawa. Nic nie mówi :\ "
Molly : " Jutro jadę do mamy"
Lena: " Nick o ciebie pytał :)"
Molly: " Daj spokój. Jak z Tomem ?"
Lena: " Zadzwoń do niego! Z Tomem spk. Miałaś pomóc w zepsuciu ich związku, ale już nie musisz. Sam ją rzucił "
Molly: " Bo to plastik. Ciesze się:) "
Lena: " Dzwoń, buziaki :* "
Nalałam soku do szklanki i upiłam łyka. Nie mam nic do stracenia, żeby do niego napisać. Mieszka niedaleko. W sumie to jego też powinnam przeprosić. Wybrałam numer i odłożyłam telefon na stoliku. Nie powinnam. Jest zły. Dotknęłam zielonej słuchawki. Lina zaczęła łączyć. Serce przyspieszyło jak na pierwszej randce z Oliverem. Wgramoliłam się na łóżko i wygodnie rozsiadłam. Odebrał.


2 komentarze :

Anonimowy pisze...

świetny <3 -#1

Unknown pisze...

Dziękuje:* Jeszcze kilka i nastąpi zakończenie

Prześlij komentarz

.

Elegant Rose - Move