wtorek, 26 maja 2015

Rozdział VI

   Nie znoszę pożegnań. To tak na wstępie, aby było wiadomo, że ostatni dzień w Lonas Canser spędziłam poza domem. Poszłam porobić zdjęcia miejscom, w których czuć było jeszcze wspomnienia z Oliverem. Wróciłam dość późno i uniknęłam narzekań rodziców. Wdrapałam się na okno i cicho wgramoliłam się do głębi pokoju. Tak właśnie będzie wyglądał przez najbliższe dni. Ciemny , pusty , ponury. U Kim pewnie dostane kolorowy, bo jest taka optymistką, że czasem boje się o swoje życie.
   O poranku mój kot jak nigdy wbił swoje pazury w moje plecy. Tak, mam kota. Aczkolwiek za nim nie przepadam. Jest szary. Tyle co potrafię o nim powiedzieć. Zrzuciłam go jednym machnięciem ręki i wstałam na równe nogi. Promienie słoneczne oślepiły mnie tak, ze straciłam równowagę i upadłam równie szybko jak wstałam. Pech chciał, że akurat na telefon, który zaskoczony za wibrował i przesadzając z tym właśnie dźwiękiem, pękł. Taka wersje przedstawiłam rodzicom, jakoby to sam smartfon był sobie winny. Śniadanie zjadłam w biegu.
- Molly szybciej!
- Biegnę przecież.
Ostatni raz wbiegłam do pokoju. Chwyciłam leżące na biurku słuchawki i zamknęłam drzwi. Kotu zebrało się chyba na wspomnienia, bo strasznie łasił się przy nodze. Zbiegłam po drewnianych schodach i w locie przytuliłam mamę, która mówiła coś w stylu " Kochanie trzymaj się, dzwoń często, tu zawsze dom będzie dla ciebie otwarty ". Wyobraźcie sobie wasz pierwszy wyjazd z klasą na jakaś tygodniowa wycieczkę i pomnóżcie razy 5. Taki wynik stanowił zatroskanie mojej rodzicielki. Ojciec natomiast nadal krzyczał jak katarynka te same wyrazy :
- Molly szybciej! 
- Molly szybciej! 
- Molly szybciej! 
Zaczęła boleć mnie od tego głowa. Przekroczyłam próg mojego żółtego w słońcu domu. To miał być kolejny duży krok w moim życiu. Musiałam zapomnieć o przeszłości aby budować przyszłość, która nie wiadomo ile potrwa. Z takim postanowieniem przynajmniej wychodziłam. Zatrzasnęłam drzwi i zapięłam pas. Miałam całe 2h na przemyślenia. Wiatr owiewał mi włosy przez otwarte okno.
- Tato, co ja właściwie mam robić w życiu?
- Żyć kochanie - po namyśle - I  spełniać marzenia z dzieciństwa, bo tylko one są prawdziwe. Kiedy dorastamy tracimy je wszystkie poprzez wpływ świata i stajemy się zagubieni.
Włożyłam w uszy słuchawki i podgłośniłam muzykę. Najpierw to muszę zająć się naprawieniem relacji z siostrą. W końcu u niej będę mieszkać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział VI

| |

   Nie znoszę pożegnań. To tak na wstępie, aby było wiadomo, że ostatni dzień w Lonas Canser spędziłam poza domem. Poszłam porobić zdjęcia miejscom, w których czuć było jeszcze wspomnienia z Oliverem. Wróciłam dość późno i uniknęłam narzekań rodziców. Wdrapałam się na okno i cicho wgramoliłam się do głębi pokoju. Tak właśnie będzie wyglądał przez najbliższe dni. Ciemny , pusty , ponury. U Kim pewnie dostane kolorowy, bo jest taka optymistką, że czasem boje się o swoje życie.
   O poranku mój kot jak nigdy wbił swoje pazury w moje plecy. Tak, mam kota. Aczkolwiek za nim nie przepadam. Jest szary. Tyle co potrafię o nim powiedzieć. Zrzuciłam go jednym machnięciem ręki i wstałam na równe nogi. Promienie słoneczne oślepiły mnie tak, ze straciłam równowagę i upadłam równie szybko jak wstałam. Pech chciał, że akurat na telefon, który zaskoczony za wibrował i przesadzając z tym właśnie dźwiękiem, pękł. Taka wersje przedstawiłam rodzicom, jakoby to sam smartfon był sobie winny. Śniadanie zjadłam w biegu.
- Molly szybciej!
- Biegnę przecież.
Ostatni raz wbiegłam do pokoju. Chwyciłam leżące na biurku słuchawki i zamknęłam drzwi. Kotu zebrało się chyba na wspomnienia, bo strasznie łasił się przy nodze. Zbiegłam po drewnianych schodach i w locie przytuliłam mamę, która mówiła coś w stylu " Kochanie trzymaj się, dzwoń często, tu zawsze dom będzie dla ciebie otwarty ". Wyobraźcie sobie wasz pierwszy wyjazd z klasą na jakaś tygodniowa wycieczkę i pomnóżcie razy 5. Taki wynik stanowił zatroskanie mojej rodzicielki. Ojciec natomiast nadal krzyczał jak katarynka te same wyrazy :
- Molly szybciej! 
- Molly szybciej! 
- Molly szybciej! 
Zaczęła boleć mnie od tego głowa. Przekroczyłam próg mojego żółtego w słońcu domu. To miał być kolejny duży krok w moim życiu. Musiałam zapomnieć o przeszłości aby budować przyszłość, która nie wiadomo ile potrwa. Z takim postanowieniem przynajmniej wychodziłam. Zatrzasnęłam drzwi i zapięłam pas. Miałam całe 2h na przemyślenia. Wiatr owiewał mi włosy przez otwarte okno.
- Tato, co ja właściwie mam robić w życiu?
- Żyć kochanie - po namyśle - I  spełniać marzenia z dzieciństwa, bo tylko one są prawdziwe. Kiedy dorastamy tracimy je wszystkie poprzez wpływ świata i stajemy się zagubieni.
Włożyłam w uszy słuchawki i podgłośniłam muzykę. Najpierw to muszę zająć się naprawieniem relacji z siostrą. W końcu u niej będę mieszkać.


0 komentarze :

Prześlij komentarz

.

Elegant Rose - Move